sobota, 2 lutego 2019

W obronie Edwarda Kossoya


Tekst Leszka Żebrowskiego do którego dziś się odnoszę powstał 10 lat temu, jednak wraca i jest często przywoływany przez autora oraz jego fanów. Artykuł miał cel sprostować tezy wygłoszone przez Edwarda Kossoya na temat udziału Żydów w powstaniu warszawskim. W praktyce stał się wpisem pełnym pomówień i fałszerstw, których obiektem stał się nieżyjący już prawnik, a także niektórzy uczestnicy powstania.

Tekst Edwarda Kossoya o Żydach w powstaniu ukazał się w 2004 roku1, odpowiedź Leszka Żebrowskiego nastąpiła cztery lata później2. Już w pierwszym zdaniu Żebrowski zaczyna od ironizowania na temat Kossoya: 91-letni emerytowany prawnik mieszkający w Szwajcarii, podjął się bardzo niewdzięcznego tematu: liczenia Żydów. Zapewne w innym przypadku (dla jasności: gdyby autor był inny) byłoby to naganne i uznane za „antysemickie” (np. „Żydzi w UB”). Dalej pisze: podjął się tego nieprofesjonalista – sędziwy prawnik, który zbił majątek w sprawach odszkodowawczych za holokaust”. Zachowałem oczywiście pisownię oryginalną.


Edward Kossoy (źródło: http://1944.pl/)
Autor ma problemy z pamięcią i zapomina, że niezależnie od tego jak jest tytułowany przez swoich fanów, sam nie jest historykiem. Jest z wykształcenia ekonomistą. O kompetencjach będzie później, najpierw o tym czego nie napisał o Edwardzie Kossoyu. Zmarły w 2012 roku w wieku 99 lat prawnik urodził się w Radomiu. Przebywał w radzieckim łagrze (wyszedł z ZSRR z armią Andersa), a w Holocauście stracił całą swoją rodzinę. Jako prawnik zajmował się sprawami odszkodowawczymi ofiar III Rzeszy, w większości Żydów, ale także Polaków i Romów. Jego artykuły historyczne dotyczyły w przeważającej części spraw odszkodowawczych, dopiero w dalszej kolejności relacjom polsko-żydowskim i stosunkom międzynarodowym. Biorąc pod uwagę jego życiorys, być może środowiska prawicowo-narodowe uznałyby go za bohatera gdyby był Polakiem wyznania rzymsko-katolickiego, a nie Żydem.

W dalszej części artykułu Żebrowski pisze tak: „Edward Kossoy, tak jak wielu innych publicystów i historyków żydowskich (bo przecież nie polskich, przyp. J.W.), posługuje się swoistą ideologią, dlaczego Żydzi gromadzili się w AL, a nie mogli iść do AK czy do NSZ. Tą przyczyną miał być polski antysemityzm, którego jakoby w AL nie było. Na stronach internetowych Muzeum Powstania Warszawskiego pojawił się wywiad z Kossoyem z 19 maja 2007 r., a jej autorowi nadano nawet… pseudonim „Marcinek” (co może sugerować, że był on uczestnikiem Powstania!)”. Leszek Żebrowski oskarża w tym miejscu Muzeum Powstania Warszawskiego o manipulację. "Marcinek" to faktyczny wojenny pseudonim Edwarda Kossoya, a on sam we wspomnianym wywiadzie mówi, że nie był uczestnikiem powstania.
Byłem skazany przez NKWD na osiem lat. Zostałem im dotychczas sześć lat winien, bo siedziałem tylko dwa lata. Nie mam zamiaru oddawać. Wstąpiłem do Armii Andersa, w której byłem prawie dwa lata. Zostałem zwolniony z Armii Andersa w Teheranie, dlatego że zachorowałem na zapalenie wątroby, którego się nabawiłem w związku z malarią i tyfusem plamistym nabytym częściowo w łagrze, częściowo w czasie służby wojskowej. W końcu 1943 roku znalazłem się w Palestynie, pod ówczesną brytyjską władzą mandatową. W Palestynie zostałem. 

Wywiad należy przeczytać żeby w ogóle móc się do niego odnosić.

Fakt, że Leszek Żebrowski przypisuje Edwardowi Kossoyowi pogląd jakoby Żydzi nie mogli iść do AK nie wytrzymuje krytyki w konfrontacji z „recenzowanym” tekstem. Można w nim przeczytać, że Żydzi służyli w batalionach „Wigry”, „Parasol”, „Zośka”, „Pięść” i innych3. Gdy Edward Kossoy wspomina antysemityzmie oraz o tym, że wielu Żydów walczyło anonimowo pisze: „Oczywiście, nie jest to prawda. Żydzi służyli zarówno w AK, jak i w NSZ, także podczas Powstania i to pod swoimi nazwiskami. Dywagacje Kossoya, jakoby NSZ w Powstaniu to głównie wywiad, żandarmeria i policja, która w dodatku zajmowała się tropieniem żydów, to bzdury wyssane z brudnego palca. Być może to tylko wytwarzane na siłę stereotypy, ale mają służyć czemuś innemu”.

Leszek Żebrowski nie jest jednak w stanie wskazać konkretnych nazwisk Żydów w powstańczych oddziałach NSZ walczących pod własnymi nazwiskami. Pisząc, że są to „bzdury wyssane z brudnego palca” popisuje się słabą znajomością realiów powstańczych. Wyśmiewa Samuela Willenberga ps. „Igo”, którego ostrzeżono o tym, że grupa członków NSZ chciała go zastrzelić ponieważ był Żydem: „Realna okazała się też groźba, że w pewnej chwili żydowskiego powstańca może dosięgnąć „zbłąkana kula”, wystrzelona przez któregoś z kolegów” – kwituje Żebrowski.

Dalej odnosi się do głośnej sprawy kapitana Wacława Stykowskiego ps. „Hal” któremu szerokie grono historyków zarzuca wymordowanie grupy Żydów (Leszek Żerbowski oraz syn oskarżonego stoją po drugiej stronie sporu i twierdzą, że kpt. „Hal” nigdy nie wydał zgody na mord). Pisze w tej sprawie tak: Przeciwstawiany „Halowi” kpt. Wacław Zagórski „Lech Grzybowski” (jako ten „dobry akowiec”), dowódca II Batalionu Grupy „Chrobry II”, w rzeczywistości wywodził się z organizacji Miecz i Pług, w lipcu 1944 r. (tuż przed Powstaniem) podporządkował się NSZ-AK i tylko w ten sposób znalazł się w AK".

A teraz krótko o tym kim był Zagórski. Wacław Zagórski urodził się w 1909 roku. Był dziennikarzem oraz działaczem młodzieżowych organizacji antyfaszystowskich. Podczas okupacji tworzył Organizację Socjalistyczno-Ludową „Wolność” (później Organizację Socjalistyczno-Niepodległościową „Wolność” lub po prostu „Wolność”). Po przeniesieniu się do Warszawy, kontynuował jej działalność i prowadził drukarnię. Współpracował z Bundem, a jego organizacja została scalona z ZWZ w kwietniu 1940 roku4. Po wybuchu powstania zorganizował oddział „Daniel”, który wszedł do Zgrupowania „Chrobry II”5. Nie wywodził się z Miecza i Pługa, nie był w NSZ-AK, a do AK nie trafił przypadkiem i nie za pośrednictwem NSZ-AK.

Żeby było jeszcze ciekawiej, próbuje z Zagórskiego zrobić obrońcę kpt. „Hala” zamieszczając jego komentarz na temat mordu na Żydach: „Panuje na ogół przekonanie, że są to mordy o charakterze rabunkowym, dokonywane przez bandytów udających żołnierzy AK. Pewne okoliczności jednak nasuwają podejrzenia, że mamy do czynienia z planową akcją prowokacyjną obcych agentur mających na celu skompromitowanie Armii Krajowej”. Żebrowski nie jest jednak publicystą dyskutującym na poziomie faktów, nawet tych łatwych do zweryfikowania. Tak się śmiesznie składa, że to właśnie Wacław Zagórski sformułował najdalej idące oskarżenie wobec „Hala”6.

Ale to tyle o braku kompetencji Leszka Żebrowskiego. Przejdźmy teraz do głównej tezy jego wywodu. A jest nim twierdzenie, jakoby Kossoy tworzył historię alternatywną, ponieważ gdyby 100-150 Żydów walczyło w Armii Ludowej podczas powstania warszawskiego, to historia ta zostałaby wielokrotnie opisana. Tymczasem Edward Kossoy napisał ów tekst właśnie w celu uzupełnienia pewnej luki. Pisze wyraźnie, że u szczytu kampanii antysyjonistycznej lat 60. żydowski charakter brygady pomocniczej został po prostu ukryty. Pisano o „cudzoziemcach” uwolnionych z obozu na Gęsiej, ale nie o Żydach7. Sytuacja w której Żebrowski, człowiek uważający się za polskiego patriotę od poczęcia i największego antykomunistę w kosmosie żeruje na polityce historycznej lat 60. jest co najmniej komiczna. W badaniach ciężko ustrzec się od błędów, zwłaszcza gdy badana problematyka jest bardzo szeroka. Pisać każdy może, ale nie można lekceważąco podchodzić do autorów nazywając ich „historykami-amatorami” gdy samemu jest się w najlepszym wypadku amatorem o znikomej wiedzy i słabych umiejętnościach.

J.Woroncow

Przypisy:

(1) E. Kossoy, Żydzi w powstaniu warszawskim, w: „Zeszyty Historyczne”, Paryż 2004, s. 43-79
(2) L. Żebrowski, Międzynarodowa Żydowska Brygada Pomocnicza Armii Ludowej, w: „Nasza Polska” nr 40/2008. Artykuł był przedrukowany przez „Głos” oraz zamieszczony w sieci przez samego autora. Patrz: https://www.facebook.com/LeszekZebrowskiNSZ/posts/mi%C4%99dzynarodowa-%C5%BCydowska-brygada-pomocnicza-armii-ludowejmityczna-brygada-g%C5%82os-ty/1206124476105468/
(3) E. Kossoy, s. 51-67
(4) W. Zagórski, Wolność w niewoli, Londyn 1971, s. 96
(5) K. Dunin-Wąsowicz, Polski ruch socjalistyczny 1939-1945, Warszawa 1993, s. 134
(6) W. Zagórski, Wicher Wolności, Warszawa 1990, s. 287-290
(7) E. Kossoy, s. 50-51

Bibliografia:

- K. Dunin-Wąsowicz, Polski ruch socjalistyczny 1939-1945, Warszawa 1993
- E. Kossoy, Żydzi w powstaniu warszawskim, w: „Zeszyty Historyczne”, Paryż 2004
- W. Zagórski, Wolność w niewoli, Londyn 1971
- W. Zagórski, Wicher Wolności, Warszawa 1990
- L. Żebrowski, Międzynarodowa Żydowska Brygada Pomocnicza Armii Ludowej, w: „Nasza Polska” nr 40/2008

Autor zezwala na dowolny przedruk i wykorzystanie powyższego tekstu pod następującymi warunkami: należy wyraźnie wskazać autora materiału, a także nazwę licencji (CC BY-SA 3.0) wraz z odnośnikiem do jej postanowień. W przypadku przedruku w internecie konieczne jest także zamieszczenie dokładnego aktywnego odnośnika do materiału objętego licencją.

6 komentarzy:

  1. Gross też nie jest historykiem z wykształcenia a pisze książki historyczne i niektórzy w te bzdury wierza nawet

    OdpowiedzUsuń
  2. czy ty podając soscjalistyczne i komunistyczne czasopisma za źródło i w to wierzysz? przecież te czasopisam i pseudo pisarze pisali dla potrzeb parttii same dyrdymały!!! wez se ceglowke i strzel se w makowke ale i tak ci to nie pomorze

    OdpowiedzUsuń
  3. Które czasopismo jest socjalistyczne? "Nasza Polska" czy "Zeszyty Historyczne"? W bibliografii podałem tylko jedno wydawnictwo sprzed 1989 roku, w dodatku emigracyjne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Proponuję żeby zapoznał się Pan z książką W. Zagórskiego "Wicher Wolności dziennik powstańca" i nie pisał Pan bzdur o najdalej idących oskarżeniach Zagórskiego, wobec osoby kpt. Hala (str 298 wyd. Londyn 1957 r.)- fakty same się bronią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co znajduje się na stronach, które podałem w przypisie?

      Usuń
    2. Jeśli nie wystarcza Panu wypowiedź samego Zagórskiego z książki Wicher Wolności,to proponuję zapoznać się z książką "Kapitan Hal kulisy fałszowania prawdy o Powstaniu Warszawskim `44"

      Usuń